8 listopada w Sanach Zjednoczonych odbędą się wyczekiwane wybory, mające zadecydować o rozkładzie sił w kongresie i senacie. Wybory te mają zasadnicze znaczenie, nie tylko dla USA, ale i całego świata. Nastroje społeczeństwa i sondaże przedwyborcze przewidują zdecydowane zwycięstwo Republikanów.
Amerykanie i wnikliwi obserwatorzy z całego świata uważają, że tylko zmiana układu sił może odwrócić katastrofalne skutki polityki wewnętrznej i światowej Demokratów. Joe Biden, polityk budzący współczucie i politowanie, powszechnie znaną nieporadnością intelektualną, którego wybór na prezydenta do dzisiaj kwestionowany jest przez opozycję i fakty, wskazujące na potężne manipulacje wyborcze, dał się poznać z jak najgorszej strony, doprowadzając do wielkiego kryzysu i wprowadzając ustawy, godzące w podstawy amerykańskiej wolności. Podobnie katastrofalna jest polityka zagraniczna: w czasie prezydentury, oczernianego przez mainstreamowe media Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone nie były zaangażowane w żadną wojnę. Dzisiaj sytuacja jest diametralnie różna, na świecie mnożą się ogniska zapalne konfliktów, a wojna na Ukrainie, nieudolnie kontrolowana przez USA i NATO, grozi wybuchem III wojny światowej.
Uważa się, że po wygranych wyborach Republikanie będą w stanie zapanować nad agresywną i nieodpowiedzialną polityką administracji, której marionetką jest Joe Biden.
Czy tak się stanie? Wiadomo, że demokraci i kontrolujące sytuację “Deep State” [Głębokie Państwo], zdając sobie sprawę z powszechnej utraty poparcia, zrobią wszystko, by wybory wygrać.
Biden: "In some cases we won't know the winner of the election for a few days, until after a few days after the election." pic.twitter.com/ADQvNBxQTm
— The Post Millennial (@TPostMillennial) November 2, 2022
Sam Joe Biden zapowiedział, że “wyniki wyborów będą opóźnione i trzeba je będzie zaakceptować”.
Uważa się, że to właśnie taka strategia pozwoliła wygrać demokratom wybory prezydenckie w 2020 roku, kiedy to w kluczowych stanach, w których urzędujący Prezydent Trump miał przewagę nad Bidenem, odwlekano podanie rezultatów tak długo, aż doliczono się zwycięstwa Bidena, po niekontrolowanym dopływie “głosów przekazanych pocztą”.
Niezależni obserwatorzy uważają, że przedłużanie liczenia głosów, obok manipulacji elektronicznych systemów liczenia, świadczy o oszustwie. Istnieje poważna obawa, że demokraci, na pokaz podnoszący alarm [jak Hilary Clinton], że “skrajna prawica” ma plan sfałszowania wyborów, będą próbować starych tricków, by “zwyciężyć” mimo wszystko.
Miejmy nadzieję, że Amerykanie, po przykrych doświadczeniach z ostatnich wyborów, będą w stanie dopilnować uczciwości wyborów i wygra partia, mająca większe poparcie społeczeństwa.
Źródła:
