W Luksemburgu, pod presją Rady UE, czternaście krajów wydało wspólną deklarację piętnującą nową ustawę węgierskiego parlamentu, która broni dzieci przed propagandą LGBT, lekcjami o seksie w szkołach i przyznaje rodzicom prawo do wychowania dzieci. Decyzja to ze wszech miar słuszna i uczciwa. Z obiektywnego punktu widzenia inaczej być nie może, albowiem dzieci nie mogą stać się przedmiotem dywersji ze strony środowiska najmniej powołanego do edukacji seksualnej najmłodszych. Ustawa węgierska ma na celu wyłącznie ochronę małolatów przed inwazją seksu w wieku, kiedy dzieci absolutnie nie odczuwają potrzeby takiej edukacji. Rzeczywiście, w okresie dzieciństwa tak przedwczesna ingerencja w sferę seksu ( w dodatku okraszona wykładem o dewiacjach) byłaby brutalnym pogwałceniem obszaru niewinności i intymności rosnącej powoli osobowości dziecka. Tak jak ciąża jest okresem fizycznego rozwoju embrionu tak dzieciństwo to okres rozwoju duchowego, w którym embriony przyszłych osobowości dojrzewają powoli i tych praw natury łamać nie można. Te embriony ducha, niezwykle wrażliwe na wszelkie bodźce, nie mogą ulegać niepożądanym wstrząsom, które by zakłócały naturalny rozwój osobowości. Czy zastanowiła się nad tym przewodnicząca UE Ursula von der Leyen, matka kilkorga dzieci ? Wszelka agresja na tym obszarze jest ogromnym nieszczęściem i szokiem dla niedojrzałych jeszcze umysłów dzieci, które są niczym pąki przyszłych kwiatów. Aktywiści LGBT i ich promotorzy w unijnych elitach oskarżają rodziców o zacofanie i uleganie nakazom religijnym, to horrendalny absurd! Nie trzeba odwoływać się do religii, bo ochrona autonomii małolatów jest niezbędna dla psychicznego zdrowia rosnącej w każdym dziecku osoby. Osoby o mianowniku niepowtarzalności, która domaga się szacunku i wyklucza niepowołane ingerencje podważające niezależność i wolność swego dojrzewania. Prymitywne ingerencje, bo dotyczące tylko seksu, urągają godności dzieci i zakłócają naturalny proces dzieciństwa, w którym krystalizuje się podmiotowość osobowa. Każda osoba – już w fazie dzieciństwa – jest niepowtarzalna, wolna i posiada sferę intymności. Deptanie i zaburzanie tej strefy przez prymitywne „recepty” co do form seksu, udzielane też w okresie nieodpowiednim stają się psychicznym gwałtem na umysłach dzieci. Zniewalanie dzieci seksem – i jego odmianami – prowadzi do ograniczeń wielu zdolności i łamania objawiających się talentów. Niestety, a także wywołuje zaburzenia psychiczne, które zostają potem na resztę życia i muszą być leczone.
Dla dobra dzieci, uchwalono zatem w Budapeszcie ustawę, która nie jest wyrazem nietolerancji wobec środowisk gejów czy lesbianizmu. Tolerancję tę owe środowiska miały już dawno, także w Polsce i innych krajach. To aktywiści od aborcji i LGBT nie szanują tolerancji i próbują zatruwać umysły dzieci w szkołach, a nawet poprzez edukację seksualną online. Ich agresja rośnie, dzieci są na celowniku deprawatorów jak czytamy w najnowszych wiadomościach z Fundacji Pro-Prawo do Życia. Aktywiści ci chcą zastraszyć społeczeństwa, zmusić je do bierności i prowadzić dalej swoje dzieło niszczenia wszelkich norm moralnych. Ich działania są też z gruntu antydemokratyczne, gdyż chcą narzucić swoje widzimisię zdecydowanej większości. Wraz z promocją aborcji jest to cywilizacja śmierci, a promocja rozwiązłości seksualnej oraz zboczeń trwająca od dziesięcioleci w Anglii i Walii przyniosła już tragiczne żniwo.
W unijnych elitach zasiadają więc wpływowi promotorzy tych antydemokratycznych środowisk, jeżeli potrafią skłonić aż czternaście krajów do wydania haniebnej deklaracji, która godzi w dobro najmłodszych. Trzeba przyznać, że trzy kraje – Austria, Grecja i Włochy – nie zamierzały jej podpisać, jednak w końcu ustąpiły pod silną presją deprawatorów. Walor deklaracji niestety jest taki, że stanowi formę nacisku na Komisję UE, która zajmie się oceną węgierskiej ustawy. Na liście państw piętnujących tę ustawę są: Belgia ( inicjator deklaracji ), Dania, Estonia, Francja, Finlandia, Hiszpania, Irlandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Niemcy, Szwecja i właśnie Włochy. Nie jest zupełnie jasne czy złamała się Austria i Grecja. Sprawa to żałosna, w UE wytoczono ciężkie armaty przeciwko maluchom i ich obrońcom z Budapesztu. Do czego zmierza ten świat ? Chyba do samounicestwienia, bo przecież przerabianie dzieci na zdeprawowane zombies, odbieranie dzieciom osobowości to produkcja wykolejonych pokoleń. A planeta, na której nie żyją szczęśliwe dzieci naprawdę nie jest godna istnienia.
Marek Baterowicz