Polscy patrioci długo łudzili się, że rząd w Warszawie będzie bronił interesów państwa i w swojej polityce kierował dobrem narodu. Okazało się – że podobnie, jak w większości krajów Zachodu – politycy spełniają jedynie rolę administracyjną, służalczo wykonując polecenia, nieobecnego w przestrzeni medialnej ani w świadomości przeciętnego obywatela, “Deep State” kierującego świat w stronę katastrofalnego ograniczenia swobód, zniewolenia i działań, wyraźnie wskazujących na to, że głównym celem globalistów jest depopulacja.
Ostatnie parę lat, to nieustanne młócenie tematu wojny na Ukrainie i zmian klimatycznych. Na propagandowych peryferiach toczy się równe groźna wojna na Bliskim Wschodzie. Politycy i media lawirują, informując o wojnie w strefie Gazy i konflikcie z Iranem, jakby jeszcze nie byli pewni, po czyjej stronie należy stanąć.
Mimo trwających wojen, które zagrażają bezpieczeństwu nie tylko Europy, podsycane są agresywne nastroje, przekonujące społeczeństwo, że obowiązkiem tzw. „wolnego świata” jest dostarczanie broni, pieniędzy, szkolenie żołnierzy i wysyłanie „zasobów ludzkich” – mięsa armatniego do krwawej wojny z Rosją „aż do zwycięstwa”.
Jak do tej szaleńczej polityki ma się agenda “zielonego ładu” i obsesyjna walka ze zmianami klimatycznymi?
Miniony rok upłynął pod znakiem europejskich protestów farmerów. Ich fala przetoczyła się przez cały kontynent: wielotysięczne protesty, paraliżujące drogi, domagające się zmiany ustaw, prowadzących do zniszczenia rolnictwa, przypominały wielki zryw kanadyjskiego Konwoju Wolności, budząc nadzieję i dodając otuchę bezradnym obywatelom. Konwoje ciągników rolniczych przejechały między innymi przez Francję, Niemcy, Belgię, Holandię, Włochy, Hiszpanię i Polskę.
Głównie protestowano przeciwko rosnącym kosztom produkcji, planom wycofania ulg podatkowych, nieuczciwej konkurencji ze strony ukraińskiego rolnictwa, zarządzanego głównie przez potężne korporacje i oligarchów, nie przestrzegających podstawowych standardów żywnościowych i drastycznie zaniżających ceny i jakość produktów.
We Włoszech protesty dotyczyły unijnej polityki rolnej, która zdaniem rolników prowadzi do wywłaszczeń ziemi pod instalacje energii odnawialnej oraz do wzrostu kosztów produkcji. W Holandii protestowano przeciwko likwidacji farm hodowli bydła, pod pretekstem ograniczeń emisji azotu (!)
Prawdziwym powodem fali protestów był jednak europejski Zielony Ład, kompleksowa strategia mająca na celu uczynienie Europy pierwszym neutralnym klimatycznie kontynentem do 2050 r. Jej cele obejmują szeroki zakres działań środowiskowych i ekonomicznych, w tym między innymi: neutralność klimatyczną i osiągnięcie zerowej emisji gazów cieplarnianych netto do 2050 r., przywrócenie zniszczonych ekosystemów i promowanie zrównoważonego użytkowania gruntów, zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, wody i gleby do poziomów, które nie są już szkodliwe dla zdrowia i ekosystemów naturalnych; “zrównoważoną” mobilność, co oznacza przejście na “zrównoważony” system transportu, który zmniejsza emisje i promuje rzekomo czystsze alternatywy; transformację energetyczną – dzielenie się energią odnawialną w miksie energetycznym, co oznacza coraz bardziej agresywną politykę budowy szkodliwych farm wiatrowych i przetwarzania energii słonecznej.
Najbardziej absurdalny jest pomysł skutecznego zmniejszania “śladu węglowego”, w ramach którego jednostki będą musiały wprowadzać znaczące zmiany w stylu życia: przyjęcie diety roślinnej, w tym konsumpcji owadów i insektów „bogatych w białko”, unikanie podróży lotniczych, życie bez samochodu: decyzję o nieposiadaniu lub nieużywaniu samochodu, posiadanie mniejszej liczby dzieci, ograniczenie marnowania żywności, wybór wysokiej jakości, “zrównoważonej” odzieży lub kupowanie z drugiej ręki w celu zmniejszenia odpadów i “śladu węglowego” związanego z produkcją odzieży…
Te szaleńcze pomysły wprowadzane są podstępnie i konsekwentnie w życie, testowane na społeczeństwach, które wydają się nie mieć limitu uległości i cierpliwości. Niektóre banki licytując w kreatywnej eskalacji absurdu oferują klientom aplikacje, wyliczające, jak ograniczyć “ślad węglowy” w codziennym życiu.
Obserwujemy próbę desperackiego ocalenia “matki Ziemi”, kosztem coraz bardziej stłamszonej i opodatkowanej ludności, kosztem coraz większych ograniczeń i wyrzeczeń mieszkańców. W Polsce chodzenie po chodnikach stało się prawdziwym wyzwaniem, gdyż pędzą po nich z wielka prędkością “Easy riders” na elektrycznych hulajnogach i rowerach. Juz wiele osób przekonano , że to najlepszy sposób komunikacji.
Jak to jest możliwe, że przy tak drastycznych metodach ograniczania emisji, prowadzi się równocześnie wojny, które muszą powodować tysiąc razy większe zanieczyszczenie od palących ekologiczną benzynę samochodów i krów, wydalających gazy – na zgubę ludzkości!?
Sektor wojskowy jest głównym emitentem globalnych emisji gazów cieplarnianych. Szacuje się, że gdyby armia amerykańska była krajem, byłaby 47. największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie. Raporty wskazują, że działalność wojskowa odpowiada za około 1,2 miliarda ton metrycznych emisji gazów cieplarnianych od początku różnych konfliktów, co odpowiada rocznym emisjom wytwarzanym przez miliony pojazdów osobowych. Szacuje się, że globalnie armie generują około 6% wszystkich emisji CO2.
Czołgi palą, w zależności od marki od 100-300 litrów benzyny na 100 kilometrów (co oznacza do 1 mili na galon)
Można śmiało przypuszczać, że dane te pochodzą jeszcze sprzed rozpętania wojny na Ukrainie i Bliskim Wschodzie i na pewno są znacznie zaniżone.
Nie powstrzyma to rządzących światem i walczących ze ‘zmianami klimatycznymi” do prowadzenia wojny ‘aż do zwycięstwa”, zabijaniem żołnierzy i cywilów oraz niewyobrażalnego niszczenia środowiska, miast i dorobku całych narodów.
Alek Rybczynski