David Schoen, jeden z trzech adwokatów, którzy reprezentowali prezydenta Donalda Trumpa podczas niedawnego procesu o impeachment, ujawnił, że szkoła prawnicza (Schoen nie chciał podać jej nazwy) odwołała kurs z zakresu praw obywatelskich, który miał uczyć, oraz że został zawieszony na internetowej profesjonalnej liście dyskusyjnej.
Szkoła umotywowała tę decyzję przypuszczeniem, iż prowadzenie kursu przez Schoena “mogłoby sprawić, iż niektórzy studenci i wykładowcy czuliby się nieswojo” (it would make some students and faculty uncomfortable). Skoro prawo do posiadania obrońcy jest absolutnym przywilejem każdego oskarżonego, nawet seryjnego mordercy czy masowego gwałciciela, warto się zastanowić, czy owi studenci i wykładowcy są odpowiednio przygotowani do wykonywania zawodu prawnika.
Dyskusja nad usunięciem Schoena z internetowej listy toczyła się przez dwa dni, w końcu zwyciężyła tam patologiczna nienawiść do Trumpa, mimo tego, że w 1995 roku Schoen otrzymał prestiżową nagrodę Pro Publico Bono od Amerykańskiego Stowarzyszenia Palestry (American Bar Association).
„Kiedy żyłem w Alabamie, mój dom był otoczony ogrodzeniem elektrycznym, trzymałem dwa owczarki niemieckie i musiałem wszędzie chodzić z bronią. Przez lata stawiałem czoło wielu zagrożeniom, z różnych powodów. Ale jeśli pozwolisz, żeby cię to powstrzymało, przypuszczam, że powinieneś zmienić zawód“ – skomentował Schoen.
Drugi z obrońców Trumpa, Michael van der Veen, stwierdził, że wandale wybili okna w jego domu i oszpecili go gryzmołami. Van der Veen musiał przenieść swoje dzieci do tajnego miejsca ukrycia oraz wynająć uzbrojonych strażników, aby chronili jego dom i miejsce pracy.
Tak wygląda ”narodowe pojednanie“ za prezydentury Bidena.
Źródło:
https://www.youtube.com/watch?v=6V33Op4UHPI